Wszystkie dania, które wspólnie ugotowaliśmy, okazały się przepyszne. Każdy radził sobie jak umiał, ponieważ żaden z 11 uczestników nie jest arabskiego pochodzenia, więc wszyscy bazowali na przepisach, ewentualnie własnych doświadczeniach smakowych.
Hummus z kuminem
Ponownie hitem okazał się arabski chlebek z semoliny (przepis), który zajadaliśmy gorący do dwóch wersji hummusu z kuminem i harissą, kulek z arabskiego serka jogurtowego z sumakiem i sałatki tabuleh.
Jeśli chodzi o przepis na hummus, to odsyłam do bloga kulinarnego, prowadzonego przez ekspertów w dziedzinie kuchni arabskiej (klik). Przepisów na serek labneh znajdziecie bardzo wiele w sieci. Ja osobiście poszłam na łatwiznę. Po prostu kupiłam 2 duże jogurty typu greckiego, wyłożyłam na drobniutkie sitko i pozostawiłam na 5 dni. W tym czasie odciekła serwatka i powstał bardzo gęsty "twarożek", z którego można było lepić kulki. Obtaczaliśmy je w sumaku z sezamem. Pychotka.
Hummus z harissą
Kulki z serka labneh z sumakiem
Przepisów na sałatkę tabuleh też jest bardzo wiele. Moi kucharze zrobili ją z następujących składników:
- pół szklanki kaszy kuskus
- 5 pomidorów
- ogórek
- 1 papryka
- 5 szalotek
- świeża mięta
- 2 łyżeczki oliwy z oliwek
- natka pietruszki
- sól, pieprz
- sok z cytryny
Kuskus przygotowaliśmy według instrukcji na opakowaniu, dodając do wody sok z cytryny. Kiedy ostygł, dodali wszystkie posiekane składniki, oliwę i przyprawy.
Jako danie główne został przyrządzony marokański tagine z kuskusem. Tutaj znajdziecie mój przepis na tagine z ciecierzycą. Wprowadziliśmy nieco zmian. Po pierwsze - zamiast udek użyliśmy pałek z kurczaka. Zamiast ciecierzycy był kuskus. Ograniczyliśmy ilość harissy i zwiększyliśmy ilość warzyw, a miejsce sumaku zajął ras el hannout.
Na koniec upiekliśmy basbusę według przepisu z bloga, o którym wspominałam wyżej (przepis). Nie mieliśmy małej blaszki, więc została upieczona w tortownicy:). W międzyczasie podjadaliśmy algierskie i tunezyjskie słodycze, suszone daktyle i oliwki, oglądając zdjęcia z podróży do krajów arabskich, wspominając i dzieląc się spostrzeżeniami. Nie obyło się też bez palenia sziszy i krótkiej lekcji arabskiego.
Jak Wam się podoba idea takich spotkań?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz