Ponieważ uwielbiam gotować, próbować i poznawać inne rejony Świata poprzez smakowanie potraw, postanowiłam wziąć udział w akcji pt. IV Festiwal Kuchni Arabskiej. W tym roku odwiedzimy Maroko, więc pomyślałam, że przygotuję danie w stylu tajine, chociaż nie dysponuję specjalnym naczyniem, służącym do tego celu. Jednakże kiedyś już coś takiego gotowałam w zwykłym garnku i można uznać, że potrawa się udała, więc i tym razem spróbuję. W przepisie pojawi się harissa, którą kupiłam w Algierii, oraz przyprawa zatar, łącząca w sobie tymianek, prażony sezam, prażoną pszenicę, olej słonecznikowy, sumak i sól. Można uznać, że na tym skończą się egzotyczne dodatki. Resztę dostaniecie w niemalże każdym sklepie.
Najpierw zajmiemy się przygotowaniem tajine. Przepis jest przewidziany dla 6 głodomorów.
- 6 udek z kurczaka bez skóry
- 1 puszka harissy (135 gram)
- 1 duża cebula
- 4 ząbki czosnku
- 2 marchewki
- 1 czerwona papryka
- opakowanie suszonych moreli (250 gram)
- garść suszonych daktyli
- przecier pomidorowy w kartoniku
- opakowanie ciecierzycy
- olej rzepakowy
- szklanka wody
- gęsty jogurt naturalny
- natka pietruszki
Sposób przygotowania:
- Ciecierzycę namaczamy dzień wcześniej w solidnej ilości wody.
- Udka marynujemy w harissie przez co najmniej 40 minut.
- Na patelni rozgrzewamy olej, szklimy posiekaną w piórka cebulę, podsmażamy delikatnie przeciśnięty przez praskę czosnek wraz z czubatą łyżką zataru - przekładamy do naczynia tajine lub innego garnka, który ma szczelną pokrywkę.
- Na tej samej patelni obsmażamy udka i przekładamy do tajine lub innego garnka (ja robiłam wszystko w woku, więc najpierw obsmażyłam mięso, a potem resztę, żeby czosnek nie zgorzkniał:)).
- Dodajemy marchewkę, pokrojoną w talarki, oraz paprykę, pokrojoną w kostkę.
- Dodajemy umyte morele i daktyle.
- Wszystko zalewamy przecierem pomidorowym zmieszanym ze szklanką wody.
- Gdy całość zacznie bulgotać, przykrywamy naczynie, zmniejszamy ogień do minimum i gotujemy całość 2 godziny, nie zaglądając do środka.
- Podczas gdy tajine się gotuje, zabieramy się za ciecierzycę. Gotujemy ją w tej samej wodzie (jeśli wypije, to dodajemy wody) przez ok. 45 minut (powinna być jędrna, ale nie twarda). Odcedzamy w miarę potrzeby.
- Na talerz nakładamy porcję ciecierzycy, następnie porcję tajine.
- Całość posypujemy natką pietruszki i nakładamy porcję jogurtu naturalnego.
Składniki na 12 chlebków:
- 570 gram mąki pszennej
- 330 ml wody
- 60 gram drożdży piekarskich
- 2 łyżki oleju rzepakowego
- spora szczypta soli
- kumin (opcjonalnie)
Sposób przygotowania:
- Do sporej miski wlewamy wodę, która powinna być letnia (zbyt gorąca zabiłaby drożdże).
- W wodzie rozpuszczamy drożdże.
- Dodajemy mąkę, olej i sól.
- Wyrabiamy gładkie ciasto do momentu, kiedy przestanie się kleić do dłoni.
- Odstawiamy pod przykryciem do wyrośnięcia na ok. 30 minut.
- Formujemy wałek, podsypując mąką, a następnie dzielimy go na 12 części.
- Każdy kawałek spłaszczamy, posypujemy odrobiną kuminu i wałkujemy na grubość ok. 0,5 cm.
- Układamy np. na papierze do pieczenia, aby chlebki nie przywarły.
- Po 15 przewracamy na drugą stronę i przyciskamy delikatnie. Znowu czekamy 15 minut.
- Piekarnik rozgrzewamy do 220 stopni (u mnie grzałka dolna + termoobieg).
- Jeśli posiadamy kamień do pizzy, to pieczemy chlebki na tym kamieniu. Jeśli nie, używamy blachy, pokrytej papierem do pieczenia.
- Pieczemy ok. 5 minut aż "spuchnie" i leciutko się zarumieni.
Ocena organoleptyczna i smakowa - danie pikantne, mięso cudownie rozpływa się w ustach, a suszone owoce o tej konsystencji to po prostu poezja, chlebki pachną kuminem i kojarzą mi się z wakacjami w jednym z arabskich krajów. Zapraszam do spróbowania:). Na filmiku poniżej możecie zobaczyć proces "puchnięcia" chlebków, a na zdjęciu wyniki naszej pracy.
Pękłem jak to zjadłem. I nadal czuję przyjemną pikantność w żołądku :)
OdpowiedzUsuńW Maroko nigdy nie byłam ale o tego typu daniach oczywiście słyszałam. Harrisę uwielbiam, mam jeszcze jeden słoiczek przywieziony z Tunezji bodajże, jest przepyszna, szczególnie przed jedzeniem z jakimś pieczywem na pobudzenie apetytu. Tutaj tak nie jem ale ile razy wyjeżdżam gdzieś w tamte strony to uwielbiam <3 Przepisy chętnie bym wypróbowała, ale nie mam ostatnio za duzo czasu na gotowanie.
OdpowiedzUsuńPrzepis jest rzeczywiście trochę pracochłonny.
UsuńŁączy nas miłość do harissy:)).