niedziela, 20 lipca 2014

Czas na Bałkany - dzień siódmy i ósmy wycieczki objazdowej, czyli Chorwacja cz. IV


Pobyt w Chorwacji obfitował w zwiedzanie przepięknych starówek i robienie miliona ujęć wąskim uliczkom, ślicznym okiennicom i... suszącemu się praniu. Najstarsza część Rovinj niegdyś była wyspą, którą pod koniec XVIII w. połączono z lądem. Trudno powiedzieć, czy to miasto jest bardziej włoskie, czy bałkańskie...



Hotel Omorika

Z Szybenika udaliśmy się do Crikvenicy, gdzie zaplanowano ostatni nocleg - w dwugwiazdkowym Hotelu Omorika. Ponieważ w hotelu miało rozpocząć się wesele, musieliśmy szybko zjeść kolację, a dopiero potem się zakwaterować. Jeśli chodzi o jedzenie, to nie było zbyt wielkiego wyboru, ale na smak nie można było narzekać. Poza tym wszelkie napoje, bezalkoholowe i alkoholowe, były za darmo w nieograniczonych ilościach. Dostaliśmy pokój na czwartym piętrze z pięknym widokiem na morze. Nie mieliśmy żadnych zastrzeżeń co do czystości czy wyglądu pokoju. Według nas minusem były nieobleczone koce zamiast kołder. 





Wąska i kamienista plaża po drugiej stronie ulicy. Mam oczywiście na myśli polskie pojęcie plaży. Z tego, co mi wiadomo, to piasek w ujęciu bałkańskim może mieć ogromną średnicę, podobną do kamieni.  


Obserwacje podczas wieczornego spaceru doprowadziły nas do takiej oto konkluzji: większość napotkanych osób to byli Niemcy w starszym wieku, ewentualnie rodziny z dziećmi. Nie wiem, czy to z powodu terminu, czy z innych przyczyn.

Rovinj

Z hotelu wyjechaliśmy dopiero o 10:00. Przed nami była perspektywa męczących dwóch dni. Od 11:40 do 13:00 zwiedzaliśmy Rovinj w przewodniczką. Najbardziej znanym zabytkiem jest Katedra św. Eufemii, w której mieści się sarkofag z jej szczątkami. Sześćdziesięciometrowa wieża wznosi się ponad miastem. Jest to święta, pochodząca z Chelcedonu, której ciało, przechowywane w Konstantynopolu, w niewyjaśnionych okolicznościach znalazło się w Rovinj. Mimo podejmowanych prób zwrócenia relikwii, szczątki zawsze materializowały się z powrotem w mieście. Eufemię mianowano patronką Rovinj, a szerze pielgrzymów przybywało w to miejsce. Z tego, co mówiła przewodniczka, figura św. Eufemii, znajdująca się na szczycie wieży, przepowiada pogodę, obracając się pod wpływem wiatru. Jeżeli "spogląda" prost na Adriatyk, pogoda ma być piękna. 



W Rovinj mogliśmy podziwiać nie tylko zabytki, ale również tradycyjne produkty, a przede wszystkim słynne istryjskie trufle. Mały słoiczek tych luksusowych grzybów kosztował od 100 do 150 kun (55,00-82,00 zł.).



 Brama Portica

Tajemnicza zupa

Doznaliśmy również kulinarnego rozczarowania. Miejscowa przewodniczka pokazała nam tzw. bukalety, czyli naczynia, w których podawana jest istryjska zupa z czerwonego wina. Jako że znajdowaliśmy się na półwyspie Istria, a przewodniczka polecała spróbowanie tej zupy, mieliśmy prawo sądzić, iż zjemy ją w Rovinj. Czytanie wystawionych na zewnątrz menu nie przyniosło efektów, więc w końcu zapytaliśmy o tę zupę w jednej z restauracji. Okazało się, że w Rovinj nie jest ona dostępna. 


  

Ceny 

Podczas dwóch godzin czasu wolnego trzeba było coś zjeść na własną rękę, ponieważ nie mieliśmy już zapewnionych żadnych posiłków. Nie chcieliśmy wydawać już zbyt wielu pieniędzy, więc wybraliśmy fastfood, który też nie był taki tani. Ja zjadłam bułę z cevapcici (40 kun - 22,00 zł.), a Michał bigburgera (35 kun - 19,25 zł.). 

Inne lokalne ceny: 
minipizza - 10 kun (5,5 zł.)
ciasto z wiśniami - 4,50 kuny (2,50 zł.)
mały jogurt naturalny - 2,50 kuny (1,40 zł.)
ice tea - 6 kun (3,30 zł.)







Po drodze zatrzymaliśmy się na punkcie widokowym, z którego można popatrzeć na Kanał Limski, znajdujący się w ogromnym kanionie. Tak naprawdę chodziło jednak o coś innego. Znajduje się tam kilka budek z serami oraz alkoholami (m. in. słodkie likiery z fig, cytryn, porzeczek, pigwy, orzechów, rakija ziołowa, miodowo-ziołowa, itp.), które można próbować i kupować, a widok jest gratis. Cena jednego litra to mniej więcej 12 euro. 




To był nasz ostatni przystanek w Chorwacji. Jeszcze tylko wizyta w Piranie w Słowenii i... długi powrót do domu.

2 komentarze: