niedziela, 20 października 2013

Kulturalne Spotkanie Mniejszościowe: Wieczór Kurdyjski w Południku 18

O poranku wpadliśmy na pomysł, aby wybrać się do Kawiarenki podróżniczej Południk 18 
w Gdańsku na Kulturalne Spotkanie Mniejszościowe: Wieczór Kurdyjski. Już dawno mieliśmy ochotę uczestniczyć w takim spotkaniu, lecz z reguły odbywały się one w dni robocze i nie mogliśmy sobie na to pozwolić. Po powrocie z niego możemy jednoznacznie stwierdzić, iż nie był to czas zmarnowany i następną okazję, aby tam pojechać, na pewno z chęcią wykorzystamy. 


19.10.2013 r.
Udział w kulturalnym spotkaniu poprzedziliśmy spacerkiem po starówce. Oto kilka zdjęć:

 Zimny wiatr zagonił nas tutaj 

 Neptunowi nigdy nie jest zimno (czyżby?!?)

 Ulica Długi Targ

Na Starym Mieście pojawił się nowy gatunek drzew 

 Ulica Długi Targ

Widok na ulicę Mariacką


Ok. 16.20 przybyliśmy do Kawiarenki podróżniczej Południk 18 w Gdańsku, gdzie o godzinie 17.00 miało się zacząć  Kulturalne Spotkanie Mniejszościowe: Wieczór Kurdyjski, prowadzone przez Suleina Baysal, Farmana Darwisha i specjalistkę ds. Kurdów - dr Marię Giedz. Został już tylko jeden wolny stolik i kanapa. Na szczęście atmosfera tej kafejki sprzyja integracji i w zasadzie wszyscy napływający goście, chcący uczestniczyć w spotkaniu, znaleźli swoje miejsce. Załoga Południka 18 dysponuje dodatkowymi krzesłami, dzięki którym nikt nie musiał siedzieć na podłodze;-).




Jeśli ktoś bywa w Południku 18, proszę o komentarze, które pokażą innym, że jest to miejsce warte odwiedzenia. Można tam nie tylko dobrze zjeść i skosztować ciekawych piw z różnych regionów Polski, ale i poczytać książki podróżnicze, a nawet pograć w gry planszowe. Mnie osobiście się tam bardzo podoba i wielce żałuję, że dzieli mnie od tej kawiarni taki kawał drogi. 

Spotkanie trochę się opóźniło, ponieważ- jak wyjaśniła Pani Maria - proces przygotowywania kurdyjskich naleśników, które miały być jedną z atrakcji wieczoru, zajął więcej czasu niż to zakładał Pan Farman. 

Głównym tematem spotkania były wesela kurdyjskie i zwyczaje z nimi związane. Tutaj możecie znaleźć informacje na temat Kurdów i Kurdystanu. Opowieści były okraszone zdjęciami i filmami, dzięki którym mogliśmy poczuć się trochę na uczestnicy kurdyjskiej zabawy. Kurdowie - wg słów Pana Suleina - są bardzo rozrywkowym narodem, pomimo smutnej i skomplikowanej historii. Obecnie wesela kurdyjskie odbywają się w domach weselnych. Nawet na zdjęciach było widać, że są drętwe w porównaniu do tych tradycyjnych, organizowanych na łonie natury, na przykład w parku, tak jakby ludzie ci dopiero na świeżym powietrzu czuli się naprawdę dobrze. Poza tym Kurdowie wierzą, że jeśli będą przebywać poza domem, a na niego spadnie nieszczęście, to będą bezpieczni.

Inna rzecz, która od razu rzucała się w oczy to bardzo smutne twarze państwa młodych, a szczególności młodej żony. Pani Maria wytłumaczyła nam, że zgodnie z tradycją wesele jest formą pożegnania z rodziną i dlatego młodzi powinni być zrozpaczeni. Dopiero przy krojeniu weselnego tortu, co ma miejsce pod koniec wesela, która trwa co najmniej cały dzień i całą noc, panna młoda pozwala sobie na uśmiech, zaczyna się porządnie bawić i jeść.

Według słów Pana Suleina młodzi ludzie mają okazje poznać się właśnie na weselu. Jeśli chłopak chce związać się z dziewczyną, oznajmia to matce, a ta następnie rozmawia z ojcem. Jeżeli nie mają nic przeciwko wybrance swojego syna, wybierają się do domu jej rodziców i proponują małżeństwo. Z reguły jest tak, że przychodzą trzy razy i trzykrotnie otrzymują odpowiedź negatywną. Wtedy narzeczony z reguły porywa dziewczynę. Mimo wszystko muszą oni wyrazić zgodę na wesele, ale nie muszą partycypować w jego kosztach, więc opłaca się im odmawiać narzeczonemu ręki córki.

Naleśniki, którymi nas poczęstowano, są przygotowywane przez przyszłą narzeczoną na spotkaniu zaręczynowym. Zgodnie z tradycją, jeśli są słodkie, dziewczyna chce wyjść za chłopaka. Jeśli nie, jej serce nie należy do niego. My dostaliśmy naleśniki ze słodkim serowo-miodowym sosem.


Jak na każdym weselu, tak i na kurdyjskim, są tańce. Kurdyjczycy nie tańczą w parach, ale w rzędach. Kobiety również mogą uczestniczyć w tańcach, ale wtedy orkiestra gra wolniejsze rytmy, aby mogły nadążyć. Zawsze najlepszy tancerz, trzymający w ręce na przykład chustkę, prowadzi taniec. Jeżeli on zmieni krok, muszą to zrobić wszyscy. Według Pana Baysala nie uczestniczy w tańcach ten, kto tańczyć nie potrafi, gdyż popsułby atmosferę. Pani Maria zaprezentowała kilka filmików z takimi tańcami. Podobny taniec nagraliśmy w lipcu 2011 r. w Stambule w Turcji. Zapraszam do obejrzenia. Naprawdę warto. Podobno te tańce są bardzo trudne, gdyż trzeba pamiętać nie tylko o nogach, ale również rękach i ramionach:).

Dowiedzieliśmy się także coś nie coś o Jezydzkich weselach. Dziwić może fakt, że to pan młody przywozi pannie młodej suknię ślubną. W czasie, gdy ona się przebiera, toczy się licytacja posagu. Wszyscy goście muszą dowiedzieć się, ile strony wnoszą do małżeństwa. Dotyczy to również złota, które jest jedyną własnością młodej żony. Złoto ma postać biżuterii. Jest to podyktowane faktem, iż w razie rozwodu, kobieta może zabrać tylko to, co na siebie włoży. Dzięki złotej biżuterii rozwódka będzie mogła jakoś przetrwać.

Nie o rozwodach jednak miałam pisać, a o ceremonii weselnej. Również ciekawym zwyczajem jest porywanie poduszki, będącej symbolem małżeństwa, przez trzech jeźdźców z rodziny pana młodego. Urządzany jest niby pościg. Kiedy wszyscy dotrą do domu pana młodego, na oczach gości zabijany jest baran, a najstarszy członek rodziny pana młodego naznacza czoła młodożeńców krwią, co ma przypieczętować ich małżeństwo.

Później pan młody, niekiedy wraz z kolegami, wchodzi na dach domu, trzymając gałąź z jabłkami, które są symbolem miłości, oraz poduszkę. Młody mąż rzuca z dachu jabłko. Jeśli panna młoda jest złapie, oznacza to, że go kocha. Jeśli nie, to nie wróży dobrze ich małżeństwu. Następnie pan młody trzy razy zrzuca z dachu poduszkę, którą młoda żona musi nie tylko złapać, ale i odrzucić z powrotem. Jeśli jej się to uda, wróży to równość w małżeństwie. Porażka jest równorzędna z tym, że rządzić w domu będzie mężczyzna. 

Trójka prowadzących opowiedziała jeszcze wiele ciekawych anegdot. Nie obyło się też bez informacji na tematy historyczno-polityczne, w które nie czuję się na siłach wchodzić. Wyżej podałam link do strony o Kurdach. 

Wszystkie powyższe informacje zapamiętałam z wczorajszego ciekawego spotkania, które było bardzo udane, pomimo chwilowej awarii prądu:). Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będę uczestniczyć w takich eventach. Może spotkam tam któregoś z Was. Ciekawe, czy czyta mnie ktoś z Trójmiasta. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz