sobota, 8 lutego 2014

Egipt - rejs po Nilu - cz. I, czyli gdzie jest prom?

Naszym drugim z kolei wyjazdem za granicę, a pierwszym w tak egzotyczne miejsce jak Egipt, była wycieczka objazdowa z rejsem po Nilu. Według mnie była to fantastyczna podróż, dzięki której zobaczyli większość starożytnych zabytków w Egipcie. Zawsze będę ją gorąco wspominać:). Było to też nasze pierwsze zderzenie z arabską kulturą. Ponadto pierwszy raz korzystaliśmy z oferty jakiegokolwiek biura podróży. Przyznam szczerze, że żyliśmy wtedy w błogiej nieświadomości, nie zastanawiając się nad znaczeniem zapisów w umowie. Teraz każdy wyjazd oznacza o wiele większy stres niż wtedy. 


Sharm el Sheikh przywitał nas o czwartej nad ranem gorącym wiatrem. Zmęczeni dotarliśmy do hotelu, aby się dowiedzieć, że dokładnie w południe ruszamy w drogę do Hurghady. Jednakże zamiast płynąć promem mieliśmy jechać autobusem, co wydłużało podróż tylko o jakieś 6 czy 8 godzin. Nastroje w autobusie były tragiczne. Większość osób atakowała naszego tymczasowego opiekuna, młodego Egipcjanina z podstawową znajomością języka polskiego. Pytanie: "Gdzie jest prom?" padło co najmniej sto razy, a odpowiedzi nadal nie było. No chyba, że zaliczymy jakieś przebąkiwania o trwającym Ramadanie. Zdenerwowanie i brak możliwości zregenerowania sił potęgowały "teledyski" z tancerką tańca brzucha ze szczególnie irytującym podkładem muzycznym, mającym w sobie podobieństwo do zarzynanej kozy.


Posiłek, na który zatrzymaliśmy się - jak nam się wydawało - na środku pustyni nie zadziałał pokrzepiająco. Knajpa o wdzięcznej nazwie "Dream rest" miała w sobie coś z sennego koszmaru. Na obiad dostaliśmy suchą bułę z jeszcze bardziej suchym mielonym czymś. Specjału tego nie dało się przełknąć bez solidnej porcji ketchupu. 


W końcu jakoś dojechaliśmy do Hurghady. Obyło się bez wypchnięcia Egipcjanina z autobusu. Chociaż kiedy tylko sytuacja zaczynała się uspokajać, pewna trójka zaczynała dyskusję od początku, co było naprawdę męczące. Jednak na każdej wycieczce muszą się znaleźć osoby, które głośno wyrażają swoje negatywne opinie, dotyczące niemal wszystkiego. 


W Hurghadzie spędziliśmy dzień na plaży, a wieczór w mieście. Pierwszy raz mieliśmy okazję uczestniczyć w spektaklu targowania się w wydaniu arabskim. Oczywiście, daliśmy sobie wcisnąć egipskie olejki, które później przeleżały w szafie kilka lat:). Na szczęście maskę do nurkowania cały czas używamy. Nawet się nie zepsuła. 

Następnego dnia wczesnym rankiem ruszyliśmy w stronę Karnaku, ale o tym następnym razem.

Zestawienie artykułów o Egipcie znajdziesz tutaj

1 komentarz:

  1. Mimo że suche i bez smaku, ketchup uratował to danie, a po całym dniu w autobusie i tak nieźle smakowało :)
    Gorzej mieli Ci co jechali w opcji All Inc. na objeździe :D

    OdpowiedzUsuń