wtorek, 20 maja 2014

Czas na Bałkany - pierwszy dzień wycieczki objazdowej, czyli Serbia




Pewnie nie możecie się doczekać relacji z mojego ostatniego wyjazdu, podczas którego udało mi się odwiedzić siedem krajów bałkańskich. Celowo napisałam odwiedzić, a nie zwiedzić, gdyż ta podróż była zdecydowanie za krótka, by poznać je tak naprawdę. Jednakże mam nadzieję, że chociaż ten skrawek Bałkanów Wam się spodoba.

3 maja 2014

Nasza wyprawa zaczęła się bardzo wcześnie rano 3 maja. Musieliśmy wstać o godzinie 00:45, aby dojechać do Gdyni, skąd autokar miał zabrać nas do Woszczyc, będących "punktem startowym" wycieczki. Od 2:45 do 14:00 trwała podróż z Gdyni do Woszczyc. Czas tak długi z uwagi na to, że po drodze zbieraliśmy ludzi z innych miejscowości. Potem każdy przesiadł się do innego autokaru, w zależności od tego, na jaką wycieczkę się wybierał. O 17:15 przekroczyliśmy granicę w Cieszynie i ruszyliśmy w stronę Serbii.

4 maja 2014

Nocne kontrole na granicach węgierskiej i serbskiej przebiegły bardzo sprawnie. Nadmienię w tym miejscu, że aby przekroczyć granicę nie jest wymagany paszport. Wystarczy dowód osobisty. Nie zaprzeczę, że kolejna noc w autokarze i ablucje na stacjach benzynowych nie stanowiły żadnej atrakcji, ale nie było to tak męczące, jak się spodziewałam. 

Belgrad 

O 7:00 dotarliśmy do Belgradu, który przywitał nas ulewnym deszczem i dość niską temperaturą. Całe szczęście, że mieliśmy kurtki i bluzy, więc dało się przeżyć. Jednak nie wzięliśmy wodoodpornego obuwia :(. Pierwszym punktem programu była godzinna przejażdżka autokarem po Belgradzie, podczas której miejscowa przewodniczka opowiadała o tym mieście.



Cerkiew św. Sawy

Bizantyjsko-serbska Cerkiew św. Sawy jest trzecią co do wielkości prawosławną cerkwią w Europie. W XVI wieku strawił ją pożar. W XIX w. zapadła decyzja o jej odbudowie, ale sam proces rozpoczął się dopiero przed II wojną światową. Liczne zawirowania polityczne sprawiły, że prace podjęto dopiero w 1985 r. W dalszym ciągu nie jest wykończone wnętrze tej świątyni, które ma być całkowicie pokryte mozaikami. Pieniądze na ten cel płyną od wyznawców z całego Świata.


Niemalże puste wnętrze cerkwi sprawia, że wydaje się ona jeszcze większa. Wierni przychodzą pomodlić się i zapalić świece z różnymi intencjami. Można je kupić w cerkiewnym sklepiku.




W wielu miastach, które zwiedziliśmy był problem z toaletami publicznymi. W Belgradzie są one zlokalizowane blisko Cerkwi. Marmurowe i darmowe:).

Deptak Knez Mihailova

Wczesna pora i kiepska pogoda nie pozwoliła nam poczuć atmosfery głównej ulicy handlowej Belgradu. Zwykle jest to tętniące życiem miejsce, pełne przyjemnych knajpek. 




Twierdza Kalemegdan

Ze względu na deszcz większość ekipy wolała zjeść gorące śniadanie zamiast zwiedzać. My poszliśmy na pobliskie wzgórze Kalemegdan, gdzie od końca XIX wieku znajduje się rozległy park. Pogoda negatywnie wpływała na widoczność, w związku z czym panorama miasta nie była tak wspaniała, jak w słoneczny dzień.




Śniadanie w restauracji nas nie skusiło, więc wpadliśmy po coś na ruszt do sklepu w pobliżu deptaka. Wybór padł na chleb, serek śmietankowy kajmak i miejscowe ciasteczka waniliowe na deser.



Lescovac

Po dość długiej podróży (10:00-14:20) dotarliśmy do miejscowości Lescovac, gdzie zostaliśmy zakwaterowani w Hotelu Stojanovic Hajat S. Strona internetowa dostępna tylko w języku serbskim. My dostaliśmy pokój na ostatnim piętrze, z czterema łóżkami i telewizorem kineskopowym. Pokój wydawał się być nadgryziony zębem czasu, ale był czysty. Łazienka również odznaczała się wysokim stopniem higieny. Na wyposażeniu były ręczniki i suszarka. W związku z tym, co się działo za oknem, i wyłączonymi kaloryferami w pokoju było dość zimno.



Hotel od frontu sprawia wrażenie dość nowoczesnego, ale tylnia ściana rozwiewa wszelkie wątpliwości;-). W hotelu działa darmowe wifi (nie tylko w lobby). Obsługa niezbyt dobrze włada językiem angielskim, ale porozumieć się można w inny sposób. Recepcja jest na piętrze. Poza tym przechodząc z lobby na korytarz, prowadzący do innych pięter trzeba uważać, żeby się nie zabić przez "czerwony" dywan, zdobiący schody.



Tylna ściana hotelu

Jedzenie serwowane w ilościach ograniczonych. Zjadliwe, ale bez szału. Jednak głodomory pocieszę, że w odległości kilkudziesięciu metrów od hotelu jest market, w którym można za bardzo małe pieniądze zaopatrzyć się w jedzenie i napitki.

Obiadokolacja

Spacer

Korzystając z chwilowej przerwy w deszczu, zaczęliśmy eksplorować okolicę. Jednak zanim doszliśmy do centrum, znowu zaczęło lać. Po drodze jednak zdążyliśmy "wciągnąć" ociekającą syropem baklavę, którą podano nam ze szklanką wody.


Im dalej od centrum, tym więcej było takich budynków. Jednak mnie bardziej szokowały klepsydry ze zdjęciami zmarłych.




Waluta i przykładowe ceny

Serbską walutę jest dinar serbski. Kurs na 19.05.2014 r.: 1 zł. = 27,48 RSD

mała ikona  w Cerkwi św. Sawy - 130 RSD
magnes - 320 RSD
ciastka waniliowe - 249,99 RSD
serek śmietankowy Kajmak - 153,99 RSD
chleb - 39,99 RSD
4 piwa i butelka wina - 185 RSD

5 komentarzy:

  1. Na mnie w Belgradzie największe wrażenie zrobiły pozostawione ruiny budynku Ministerstwa Obrony Narodowej, zniszczone nalotami NATO w 1999 roku.

    Zdjęcie tego budynku

    OdpowiedzUsuń
  2. Deszczowa pogoda + zrujnowane budynki = ponure miasto.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście, pogoda nie sprzyjała zachwytom.

    OdpowiedzUsuń
  4. ten złosliwy deszcz zawsze pojawia się w najmniej odpowiednim momencie i psuje cały efekt... Nie lubię takich sytuacji :/ Zawsze w takim wypadku decydowałam się na podróż "pod dachem" czyli wynajmowałam autokary Wrocław i dawałam radę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam zła najbardziej na siebie, bo nie zabrałam wodoodpornych butów.

      Usuń