niedziela, 29 czerwca 2014

Czas na Bałkany - Bośnia i Hercegowina wieczorem

W programie wycieczki napisano, że możliwy jest nocleg w Neum. Jakoś nic mi ta nazwa nie mówiła. Okazało się, że miasto leży w Bośni i Hercegowinie. Niestety, spędziliśmy tam tylko wieczór i poranek, ale postanowiłam napisać o tym kilka słów. Post będzie również dotyczył Hotelu Sunce w Neum.


Neum

Z Chorwacji pojechaliśmy do Neum, jedynej nadmorskiej miejscowości Bośni i Hercegowiny. Zanim dotarliśmy do hotelu, zostaliśmy zawiezieni do supermarketu, gdzie miało być tanio. W mojej opinii - wcale tak nie było, gdyż pod hotelem (od stron morza, na dole) były znacznie tańsze pamiątki, a w sklepie nieopodal naszego noclegu (w górę, na lewo) był mały sklep spożywczy, oferujący niższe ceny. Oczywiście, w markecie był większy wybór produktów spożywczych i można było płacić kartą. Wszędzie w Neum można płacić w różnych walutach, w tym euro.



Przykładowe ceny w markecie:
- magnes na lodówkę - 3,5 euro
- butelka wino - od 5 euro
- woreczki z lawendą - 3,5 euro

Ceny obok hotelu:
- magnes na lodówkę - od 1,5 euro
- miejscowe piwo - od 0,6 euro
- dwulitrowa woda mineralna - 1 euro




Można powiedzieć, że Neum jest miastem tranzytowym, oddzielającym północną część Chorwacji od południowej. W skrócie Bośnia i Hercegowina jest w posiadaniu fragmentu wybrzeża Adriatyku na mocy pokoju karłowickiego. Chorwaci wielokrotnie próbowali zmusić Bośniaków do sprzedaży tego kawałka wybrzeża lub wymiany terytorialnej, jednak niczego nie wskórali. W końcu wpadli na pomysł zbudowania mostu, łączącego dwie części swego kraju, tłumacząc się głównie problemami z przekraczaniem granicy bośniackiej przez turystów. Opór strony bośniackiej sprawił, że projekt został zmodyfikowany tak, aby most Peljesac zapewniał prześwit w wysokości 55 m.

W naszym przypadku przekroczenie granicy trwało dosłownie chwilę i obyło się bez sprawdzania dokumentów.



Hotel Sunce

O 19:40 dotarliśmy do wielopiętrowego trzygwiazdkowego Hotelu Sunce. Przy zameldowaniu dostaliśmy karteczkę na dwa posiłki. Przy wejściu do jadłodajni daliśmy karteczkę kierownikowi sali, który zaprowadził nas do stolika. Przy tym samym stoliku należało rano zjeść śniadanie. Jedzenie było dość dobre, ale bez urozmaiceń. Ciasta najprawdopodobniej mrożone. Hotel jest położony nad samym morze, ale nie ma plaży w polskim znaczeniu tego słowa. Wystrój lobby wieje komuną, a 95% gości jest w wieku emerytalnym:). Pokój i łazienka czyste, ładne i bardziej nowoczesne.

 Kilkadziesiąt metrów od naszego hotelu - zapewne ślady wojny



Po śniadaniu ruszyliśmy na dalsze zwiedzanie Chorwacji, ale o tym następnym razem:).

2 komentarze: