Jak już wiecie po tygodniu w Algierii, wylądowaliśmy w Tunezji, w hotelu Nour Palace. Postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę fakultatywną El Zahra - Laser Show w cenie 80TND/os. Czy warta była wydanych pieniędzy?
Autokar zabrał nas z hotelu ok. 16.00. Podróż trwała około 1,5 godziny, przez co spóźniliśmy się na lekcję całowania z wielbłądem. Nie to, żebym o tym marzyła :).
Autokar zabrał nas z hotelu ok. 16.00. Podróż trwała około 1,5 godziny, przez co spóźniliśmy się na lekcję całowania z wielbłądem. Nie to, żebym o tym marzyła :).
Udało nam się spróbować chleba z harissą i poszliśmy oglądać tunezyjskie wesele. Niektórym udało się załapać nawet na scenę. Nie obyło się bez tradycyjnych tańców. Widownia była pod szczególnym wrażeniem mężczyzny, który tańczył z wieloma dzbanami na głowie. Mnie osobiście najbardziej podobały się pokazy akrobacji podczas jazdy konnej, między innymi jazda na stojąco, walka dwóch mężczyzn, przeskakiwanie z jednej strony na drugą, podnoszenie chustki z ziemi, itp.
Dziewczyny od chleba:)
Panna młoda w "limuzynie"
Dzbanki w nowym wydaniu
Poniżej znajdziecie kilka filmików z pokazów.
Tunezyjskie wesele
Ciąg dalszy wesela - taniec brzucha
Taniec z dzbanami
Mistrzowie jazdy konnej
Następnie udaliśmy się na tunezyjską kolację, składającą się z zupy, sałatki, kaszy kuskus z kurczakiem i warzywami. Do kolacji podawano wytrawne miejscowe wino i napoje bezalkoholowe. Jedzenie umilały pokazy folklorystyczne, czyli tańce i stroje tunezyjskie. Znowu pojawił się facet od dzbanów na głowie. Tym razem tańczył z butelkami po napojach i brał dziewczyny na scenę, a wśród nich mnie. No i musiałam tańczyć i łapać butelki, a wszyscy mieli ubaw.
Po kolacji był znowu taniec brzucha, tym razem ze świecznikiem na głowie. Według mojej oceny ciekawsze były występy z pochodniami, wymagające niesamowitej zręczności i odrobiny odwagi.
Po zmroku doczekaliśmy się laserowego show, przedstawiającego historię Tunezji. Przedstawienie odbywało się na wolnym powietrzu, w amfiteatrze. Każdy fragment był w języku rosyjskim, polskim i francuskim. Polski lektor był straszny, uwierzcie mi, jakiś taki bezpłciowy. Sam tekst też był bardzo chaotyczny i na siłę poetycki. Jednak przedstawienie było świetne. Po pierwsze, genialne były lasery oraz projekcje obrazów. W przestawieniu brało udział wielu aktorów i statystów, a nawet konie. Historia była dynamiczna, bogata w pokazy walki, taniec, szaleństwa z pochodniami itp.
Podsumowując, wycieczka warta polecenia, szczególnie dla tych, którzy chcą liznąć trochę miejscowej kultury, nawet w wydaniu turystycznym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz