czwartek, 7 listopada 2013

Londyn na własną rękę - dzień trzeci

Trzeci dzień zaczął się zupełnie inaczej niż poprzednie. Ponieważ jesteśmy członkami społeczności CouchSurfing, choć nie udało nam się znaleźć w Londynie kanapy, postanowiliśmy spotkać się z jednym z najbardziej aktywnych Surferów na Świecie. On opowiedział nam o dwóch ciekawych miejscach, które warto odwiedzić, będąc w Londynie: Little Venice (Małej Wenecji) i dzielnicy Camden Town

Kontrowersyjne towary w Camden Town

Spotkanie z CouchSurferami

Umówiliśmy się na stacji metra Northfields station. Hisham, który jest Egipcjaninem, mieszkającym od 9 lat w Londynie, przyjechał po nas samochodem, ale nie sam. Zorganizował multinarodowe spotkanie z dwiema Hiszpankami i jedną Niemką.

CouchSurfing jest ideą, dzięki której można tanio podróżować po Świecie, korzystając z darmowych noclegów u prywatnych osób oraz wymiany kulturowej przy okazji. CouchSurferzy nie tylko podróżują, ale również spotykają się, aby robić razem różne fajne rzeczy, na przykład pływać na kajakach, bawić się w laserowy paintball, grać w gry planszowe, grać w piłkę nożną (nawet ze związanymi nogami;-). My braliśmy udział w kilku takich spotkaniach w Trójmieście i zorganizowaliśmy dwie gry miejskie w swoim mieście. Kiedy udostępnisz komuś swoją kanapę, następuje wymiana opinii, które potem są dostępne dla innych. Każdy użytkownik ma swój profil, więc - szukając tzw. hosta - można wybierać tylko tych, którzy odpowiadają naszym preferencjom, na przykład są w określonym wieku, mają podobne hobby, posiadają odpowiednią ilość pozytywnych rekomendacji.



Niestety, nawet w takiej społeczności nie uniknie się wynaturzeń. Niektórzy traktują stronę społeczności niemal jako portal randkowy, co skutkuje tym, że my jako para nie możemy znaleźć hosta albo znajdujemy go po wysłaniu dziesiątek zapytań, natomiast młoda, ładna dziewczyna zostaje zasypana odpowiedziami w ciągu kilku minut. Co się dzieje za zamkniętymi drzwiami, tego już Ci nie powiem. W końcu każdy powinien wiedzieć, co robi:).

Jednak wierzę, że cały czas są na Świecie porządni CouchSurferzy i żałuję, iż odkryliśmy ten portal tak późno.

Najpierw pojechaliśmy do parku na punkt widokowy, z którego można zobaczyć dużą część Londynu. Później Hisham zabrał nas do egipskiej restauracji, prowadzonej przez jego znajomych, którzy przyrządzili dla nas tradycyjne dania. Podczas posiłku rozmawialiśmy o podróżach i opowiadaliśmy o sobie. 







Little Venice

Zrobiliśmy się sobie "krótki spacerek" od Małej Wenecji do Camden Town. Według słów Hishama nawet niektórzy Londyńczycy nigdy nie byli w Little Venice. Kanał i barki mieszkalne sprawiają, iż miejsce to jest bardzo romantycznym miejscem do spacerów. Można tu również skorzystać z rejsu do Camden Town.




Mały pchli tart


Księgarnia w barce





Rejs wycieczkowy

Camden Town


Camden TownMarket jest jedną z najpopularniejszych weekendowych atrakcji Londynu. Znajdziesz tutaj produkty, nigdzie indziej niedostępne, nierzadko ręcznie wykonane. Ponadto możesz tu zjeść jedzenie z całego Świata za przystępną cenę, szczególnie w czasie Happy Hours, ok. 18.00 przed zamknięciem. Tutaj też można kupić najtańsze pamiątki w całym mieście, m. in. breloczki i magnesy na lodówkę. Są identyczne, jak te w centrum miasta, ale możesz je mieć za ułamek ceny. W tej dzielnicy jest też pełno klubów rozrywkowych, ale my z nich nie korzystaliśmy.

Można uznać, że zakochaliśmy się w Camden Town, gdyż wracaliśmy tu kilkakrotnie. Raz skusiliśmy się na tajskie jedzenie - za 2 funty najedliśmy się do syta. Innym razem zaszaleliśmy i kupiliśmy sobie po toście za 5 funtów, ale za to jakim. Stoisko prowadził Francuz, który przyuczał swojego pracownika. Jeśli tost nie był idealny, lądował w koszu. To musiał być prawdziwy szef kuchni. Dodatek oliwy truflowej i genialnego sera sprawił, że tosty były warte swojej ceny.

Wiele sklepów znajduje się w historycznych stajniach i szpitalu dla koni, które niegdyś przewoziły towary wzdłuż kanału. Znajdziesz tu mnóstwo symboli, związanych z końmi. Znajdowaliśmy przyjemność we włóczeniu się uliczkami i obserwowaniu towarów i ludzi. Śmialiśmy się na przykład ze sklepów z używaną odzieżą, gdzie ceny ciuchów z lat osiemdziesiątych były naprawdę zabójcze.






Knajpa "motocyklowa"

Tajskie jedzonko - jesz, ile chcesz, a płacisz raz

Wspaniałe francuskie tosty z oliwą truflową - niebo w gębie


Najtańsze pamiątki w mieście



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz