Zachwycającego spaceru po Wiedniu ciąg dalszy. Po ulicach krążyło wielu turystów, mówiących w językach ze wszystkich strony Świata. Zwiedzać można więc przez cały rok, a nie tylko w sezonie letnim. Podobno mamy wiele wspólnego z Wiedeńczykami - tak jak my, lubią narzekać na wszystko, co możliwe. Słyszeliśmy też, że obsługa w knajpach jest niemiła, ale nie spotkało nas nic miłego.
Kolumna morowa
Nieopodal Katedry Św. Szczepana, na Placu Graben, znajduje się barokowa kolumna Trójcy Świętej. Wzniósł ją Leopold I Habsburg, aby upamiętnić swoje ocalenie z epidemii dżumy w 1679 roku. Błyszcząc w słońcu górowała nad ludźmi, goniącymi we wszystkie strony.
Muzeum Sisi
Do muzeum uwielbianej cesarzowej Sisi nie weszliśmy z braku czasu, ale zrobiliśmy kilka zdjęć na tle budynku tej instytucji.
Na Marzinplatz natknęliśmy na robiący wrażenie pomnik ofiar, których torturowano i mordowano w kwaterze Gestapo w Hotelu Metropol, który był zlokalizowany w tym miejscu.
Pawilon secesji
Podczas wędrówki na wieżę widokową minęliśmy oryginalny budynek ze złotą kopułą z laurowych liści. Jest to budynek wystawowy grupy młodych artystów z końca XIX wieku, określanych mianem "Secesja".
Wiedeńska panorama
Jak już wcześniej pisałam, wstęp na wieżę widokową w Katedrze Św. Szczepana kosztował 12 euro od osoby. Mając jeszcze siłę w nogach, udaliśmy się w inne miejsce. Inny punkt widokowy znajduje się na szczycie Domu Morza, zlokalizowanego w starym schronie przeciwlotniczym z II wojny światowej. Wstęp na sam taras widokowy kosztuje 4 euro od osoby + 10 euro kaucji za klucz do klatki schodowej. Bilety można kupić w sklepiku na parterze Domu Morza. Jeśli kogoś interesują pieranie, rekiny i inne okazy morskie, to podaję stronę, gdzie można kupić bilety przez Internet. Na dziesiątym piętrze znajduje się również kawiarnia.
W okolicy kompleksu muzeów natknęliśmy się na przytulne pawilony, w których serwowano kanapki i różne trunki. Płacąc zwrotną kaucję za kubki, zakupiliśmy grzane wino i raczyliśmy się nim na wygodnych siedzeniach, chrupiąc gratisowe orzeszki ziemne. Tak pokrzepieni ruszyliśmy na przechadzkę po jasnooświetlonym Wiedniu.
Kościół Św. Piotra (Peterskirche)
Jest to kościół w stylu barokowym, dosłownie wciśnięty pomiędzy inne budynki. Mówi się, że już w IV wieku stanął tu pierwszy chrześcijański kościół wiedeński. Nową budowlę konsekrowano w 1733 roku. Teatralny kościół był podobno ulubionym miejscem modlitwy cesarzowej Sissi.
Oświetlona Katedra Św. Szczepana
1700-hektarowy park publiczny jest jednym z najstarszych na Świecie. Znajdujący się na byłych terenach łowieckich Habsburgów park został udostępniony mieszkańcom w 1766 roku. Po parku nie chodziliśmy, gdyż było już bardzo ciemno, ale Lunapark przywitał nas kolorowymi, migającymi światełkami. Pomimo, że z karuzeli korzystało niewiele osób, większość była czynna.
Gigantyczne diabelskie koło, które zostało zbudowane w 1896 roku, jest kolejnym symbolem miasta.
Uwielbiam Wiedeń, to jedna z fajniejszych stolic Europy :) Byłam tam dwa razy i z pewnością wrócę jeszcze nie raz. Szczególnie, że nie wiedziałam o istnieniu Domu morza i panoramie widokowej, next time na pewno tam zawitam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Magdo, cieszę się, że dzięki blogowi dowiedziałaś się czegoś nowego. Ja żałuję, że nie widziałam o Domu motyli:). Mam nadzieję, że jeszcze pojadę do Wiednia.
UsuńW Wiedniu byłam z mężem i dziećmi przed wyjazdem na narty z kurortu Eski i jest naprawdę piękny. Każde wakacje raczej spędzamy w Górach aktywnie, ale Wiedeń to miejsce must have do zwiedzenia.
OdpowiedzUsuń