sobota, 23 sierpnia 2014

Hotel hotelowi nierówny, czyli ciekawy przypadek na wycieczce objazdowej w Turcji

W 2011 roku byłam na wycieczce objazdowej po Turcji z biurem podróży, którego oferty już nigdzie nie znajdziecie. Turcja jest przepięknym krajem i nawet zupełnie niekompetentna pani przewodnik, której najczęściej wypowiadanym zdaniem było: Eeeee...., nie mogła zepsuć nam wyjazdu. Jednakże, napotykając na swojej drodze taką osobę, w dwójnasób docenia się przewodników, oddanych całym sercem swojej pracy, dysponujących ogromną wiedzą na temat obcych krajów oraz organizacji wyjazdów turystycznych. W trakcie wycieczek, również zorganizowanych, można napotkać różne cuda:).


Zanim wyruszyliśmy na objazd po Turcji, zatrzymaliśmy się na jedną noc w Verano Club w miejscowości Side. Pobudka miała być o 4:30. Już pierwsze wrażenie nie było zbyt pozytywne, kiedy zobaczyliśmy brudne naczynia na korytarzach, tłustą wodę w basenie oraz busz, zastępujący wypielęgnowaną (w innych hotelach) zieleń. Myśleliśmy, że nasz szok osiągnął apogeum, kiedy natknęliśmy się na resztki ludzkich odchodów na podłodze w łazience. 



Uznaliśmy, że jakoś przeżyjemy te parę godzin, chociaż trochę obawiałam się tego, co może wyjść z zakamarków, kiedy zgasimy światło. Jakoś udało mi się zasnąć po nieobleczonym kocem. W okolicach pierwszej w nocy obudził mnie dziwny dźwięk, którego źródła nie mogłam określić. Po otrząśnięciu się z resztek krótkiego snu udało nam się ustalić, iż dźwięk pochodzi z zewnątrz. Po wyjściu na nasz parterowy balkon stwierdziliśmy, iż to, co zakłóciło nasz spokój, jest pianiem zachrypniętego koguta, który za nic świecie nie chciał się zamknąć.


Mój mąż zrobił sobie nocną wycieczkę z kamerą w ręku, aby uwiecznić znajdujący się zaledwie kilka metrów od naszego budynku kurnik, a właściwie obiekt, w którym znajdowała się cała menażeria, począwszy od królików poprzez kaczki, na kurach i kogucie skończywszy. 


Cóż, trzeba było jakoś zasnąć przy akompaniamencie niezmordowanego koguta. Bardzo żałowałam, że nie mam zatyczek do uszu, gdyż ptak - przynajmniej takie miałam wrażenie - wył do samego sygnału budzika. Wykończeni powlekliśmy się do autokaru, by zwiedzać Turcję.

 Po kilku dniach objazdu i skontaktowaniu się z biurem podróży w Polsce, zostaliśmy zapewnieni, że już nie wrócimy do tego wspaniałego przybytku. Nasza wspaniała pani przewodnik natomiast dawała wymijające odpowiedzi. Nie wiedziała lub nie chciała wiedzieć, jak będzie. W ten oto sposób znowu znaleźliśmy się w tym "hotelu". Próbowaliśmy się wykłócać w recepcji, mówiąc, że paszporty oddamy dopiero, jak zobaczymy pokoje. To rozsierdziło recepcjonistę, który zaczął się na nas wydzierać. Pokazano nam jako takie pokoje. Potem dowiedzieliśmy się, że w ofercie są również znacznie lepsze, ale widocznie jednodniowy pobyt do nich nie pretenduje. 


Ponieważ był pochmurny dzień, nie było ciepłej wody. Mówi się trudno. Kiedy poszliśmy na wieczornego grilla, stoły kleiły się i uginały od brudnych naczyń, a po rzeczonym grillu chodziły koty. Zaznaczam, że w tym hotelu była dostępna też opcja all inclusive. 

Następnego dnia o 12:00 trzeba było się wykwaterować, a autokar na lotnisko był dopiero o 17:00. W tym hotelu nie ma przechowalni bagażu. Zapytaliśmy o możliwość pozostawienia bagażu w jednym z pokoi. Otrzymaliśmy odpowiedź, że będzie to kosztowało 30 euro. Nie można było ich zostawić w recepcji, gdyż obsługa nie chciała ich pilnować. Poza tym po aferze, jaką urządziliśmy, nie było to najlepszym pomysłem. Na zmianę pilnowaliśmy bagaży. 

W pewnym momencie pod hotel zajechał autokar z naszymi rodakami. Chcieliśmy być solidarni i ostrzec ich przed tym okropnym miejscem;-). Z autobusu jako pierwsza wytoczyła się pani, która miała ostro w czubie. Kiedy usłyszała, jak krytykujemy Verano, strasznie się oburzyła i stwierdziła, że to jest najlepszy hotel w całej Turcji. Po chwili witała się z obsługą, jak ze starymi znajomymi, pozostawiając nas z opadniętymi  w dół koparami. 

Na koniec wspomnę tylko, że pomimo dokumentacji zdjęciowej i filmowej oraz opisaniu wszystkich niedogodności, związanych z hotelem i kiepską przewodniczką, biuro podróży zaoferowało nam jedynie 150 zł zniżki na kolejną wycieczkę. Podziękowaliśmy ślicznie:). Teraz mamy z tego niezły ubaw. 

A Wy jakie mieliście przygody z hotelami podczas wycieczek? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz